Przepisy w kategorii:

Dania główne

Pyszny i prosty makaron z cukinią

Czas przygotowania: ok. 20 min.

Pyszny i prosty makaron z cukinią

Czas przygotowania: ok. 20 min.

To danie powstało przy okazji czyszczenia lodówki i szafek z resztek produktów, które domagały się już zużycia. Jako poznanianka od pokoleń, nie znoszę niczego marnować i nie dotyczy to tylko jedzenia. Staram się wszystko przetworzyć, oddać, wydać… byle nie wyrzucać. Produkty spożywcze staram się kupować w nie za dużych ilościach, nie otwierać wszystkiego jednocześnie, wstrzymywać się z kupowaniem kolejnych, póki nie zużyję starych, ale… nie zawsze to wychodzi. Dzięki temu jednak powstają dania takie „z niczego”, niesamowite w swej prostocie, a przy tym często zaskakujące wybornym smakiem. Tak było z tą potrawą. Miałam do zużycia pół dużej butelki pulpy pomidorowej, 2 miękkawe cukinie, resztę sosu z papryczek chili oraz kawałek oscypka przywiezionego z Tatr – idealna podstawa do sosu do spaghetti, którego pół paczki leżało w szafie. Niby nic, a jednak. W prostocie siła, co się tu bardzo sprawdziło. Danie wyszło przepyszne, zapisuję, żeby mieć przepis pod ręką. Może ktoś jeszcze skorzysta.
  • 500 g makaronu (ja miałam spaghetti)
  • oliwa
  • cebula
  • 2 cukinie
  • 3 ząbki czosnku
  • ok. 400 ml pulpy pomidorowej
  • sos z chili/ posiekana drobno papryczka chili/ trochę harissy
  • sól, pieprz
  • odrobina syropu klonowego
  • świeże listki oregano
  • kawałek oscypka

Przygotowanie

Wstawiłam garnek z wodą do ugotowania makaronu. W tym czasie posiekałam cebulę i czosnek, pokroiłam cukinię w półplasterki. Na dużą, rozgrzaną patelnię (może być garnek) wlałam oliwę. Gdy była ciepła, wrzuciłam cebulę i dusiłam 3-4 minuty. Dorzuciłam cukinie i dalej dusiłam, od czasu do czasu mieszając. Po 3 minutach dorzuciłam czosnek i jeszcze chwilę wszystko dusiłam. Dodałam pulpę pomidorową z odrobiną wody (żeby wszystko wylać), sos z chili, trochę syropu klonowego, sól i świeżo zmielony pieprz oraz dużo świeżego oregano. Najpierw dusiłam wszystko po pokrywką na małym ogniu, po kilku minutach zdjęłam pokrywkę, żeby sos się zredukował. Na końcu dodałam chochlę wody z gotowania makaronu i ostatecznie wymieszałam sos z ugotowanym makaronem. Podałam z listkami świeżego oregano i startym oscypkiem. Smacznego!
 

Pierogi z dynią i parmezanem

Czas przygotowania: długo, nie ukrywam

Pierogi z dynią i parmezanem

Czas przygotowania: długo, nie ukrywam

Już koniec września, a ja ciągle nie mogę wskoczyć w szkolny rytm. W tym roku opornie to idzie, nie wiem dlaczego. Antek już dwa razy siedział w domu z powodu przeziębienia, ja też tydzień spędziłam w domu, bo coś złapałam. Nie narzekam, wyspałam się, wygrzałam w łóżku, poczytałam, a w końcu, gdy wstałam, miałam sporo czasu na gotowanie. Poprzeglądałam książki kulinarne i sporo kombinowałam w kuchni. Zrobiłam pyszne pierogi z dynią, którą wcześniej upiekłam, a potem połączyłam z parmezanem, dużą ilością gałki muszkotołowej i pieprzu. To wszystko uwieńczone stopionym masłem, w którym podsmażyłam liście świeżej szałwii. Tej jesieni mam super kulinarną wenę, gotuję z wielką przyjemnością i fajnie mi to wychodzi, pewnie dlatego, że to moja ulubiona pora roku ze względu na obfitość.
    Na pierogi

  • 1 kg białej mąki (u mnie orkisz)
  • 500 ml gorącej wody
  • 6 łyżek oliwy/oleju
  • sól
  • Nadzienie

  • upieczona wcześniej dynia hokkaido
  • około szklanki świeżo startego parmezanu
  • dużo świeżo startej gałki muszkatołowej
  • dużo świeżo zmielonego pieprzu
  • sól

Przygotowanie

Na ciasto pierogowe mąkę zalać gorącą wodą, dodać sól, oliwę i olej, wyrobić zwarte, elastyczne ciasto. Można to zrobić za pomocą miksera, ja lubię wyrabiać ręcznie. Ciasto owinąć folią i odstawić, żeby „odpoczęło” na 20-30 minut. W tym czasie zrobić nadzienie: miąższ dyni podusić widelcem unikając skóry, dodać świeżo starty parmezan, sól, pieprz i gałkę muszkatołową, wymieszać. Ciasto rozwałkować, wycinać kółka, wypełnić nadzieniem. Zagotować wodę, gdy będzie wrzeć, partiami dodawać pierogi i gotować 2-3 minuty od wypłynięcia. Roztopić masło, podsmażyć na nim świeże liście szałwii, polać pierogi, posypać dodatkowym parmezanem i świeżo zmielonym pieprzem. Dla mnie najlepsze są następnego dnia, odsmażone na maśle klarowanym, najlepiej także z szałwią.
 

Klopsiki wołowe z fetą

Czas przygotowania: ok. 30 min.

Klopsiki wołowe z fetą

Czas przygotowania: ok. 30 min.

Przepisów z mięsem jest na moim blogu niewiele, bo nie jestem jego fanką. Był czas, że nie jadłam go zupełnie, ale przekonałam się, że wegetarianizm nie do końca mi służy. Słucham siebie i gdy czuję, że mam ochotę na kawałek, to po prostu jem, bo wiem, że mi tego potrzeba. Latem zdarza się to pewnie raz w miesiącu, w czasie zimowym nieco częściej. Ponieważ sięgam po mięso tak rzadko, jem to, co lubię najbardziej czyli wołowinę. Te klopsiki są moim najnowszym odkryciem i praktycznie od pewnego czasu to jedynie danie mięsne, jakie jem. Robi się je prosto i szybko, z kilku składników i są pyszne. Podaję je z pieczonymi warzywami, czasem z ziemniakami puree, niekiedy jako nadzienie do domowej pity. Natka pietruszki pasuje do nich idealnie, ale czasami ze względu na Antka jej nie dodaję, bo jak wrzucę, to siedzi godzinę przy obiedzie i wydłubuje każdy kawałek. Na szczęście tymianek akceptuje ?. Idealnie komponują się z sosem czosnkowym.
  • ok. 70 dkg mielonego mięsa wołowego
  • kostka fety/ sera bałkańskiego
  • świeży/ suszony tymianek
  • posiekana natka pietruszki
  • odrobina cynamonu
  • sól, pieprz
  • masło klarowane do smażenia

Przygotowanie

Ser pokruszyć na kawałki, wymieszać w misce widelcem z mięsem i pozostałymi składnikami. Formować malutkie klopsiki i obsmażyć je krótko ze wszystkich stron na patelni z rozgrzanym masłem klarowanym. Wołowina świetnie się lepi, nie ma potrzeby wbijania jajka. Podsmażone klopsiki przełożyć do żaroodpornej formy i piec w 200 stopniach około 5 minut, żeby dopiekły się w środku.
 

Pieczone nadziewane cukinie

Czas przygotowania: ok. 20 min., czas zapiekania: 25 min.

Pieczone nadziewane cukinie

Czas przygotowania: ok. 20 min., czas zapiekania: 25 min.

Lato w pełni. Stragany uginają się pod pomidorami, które w końcu smakują jak pomidory, bobem, fasolką, rodzimymi kalafiorami, czereśniami, malinami i jeszcze innymi warzywami i owocami, których tu nie wspomniałam. Od początku wakacji kursuję miedzy domem a Puszczą Notecką, do której jeżdżę z Antkiem. Siedzimy tam w małej wsi i prowadzimy wiejskie życie, które nam obojgu bardzo odpowiada. Chodzimy do lasu, który mamy za płotem, jeździmy nad pobliskie jezioro, robimy pierogi z jagodami, których w tym roku nie ma za wiele, bo jest bardzo sucho. Antek kilka razy dziennie biega do sklepiku i jest to jego ulubione zajęcie. Jest taki zadowolony, że może chodzić tam samodzielnie, bo w domu nie jest to na razie możliwe, najbliższy sklep jest dość daleko i przy bardzo ruchliwej ulicy. Wydaje swoje kieszonkowe na różne paskudne słodycze i napoje, których na co dzień u nas nie ma. Pamiętam to ze swojego dzieciństwa, kiedy spędzałam wakacje u mojej ukochanej babci Heleny na poznańskim Dębcu, która dawała mi pieniądze na lody bez limitu i inne paskudztwa, których Mama nam nie kupowała (chociaż wybór paskudztw był zdecydowanie słabszy, bo była to głęboka komuna). O to przecież w tych wakacjach chodzi, między innymi.
A co do przepisu, podaję go na podstawie „Prosto” Yotama Ottolenghi, z której to książki opublikowałam już kilka przepisów, bo są genialne. Trochę go uprościłam, żeby było jeszcze szybciej i łatwiej. Proporcję podaję za autorem, ale je robię podwójnie.
  • 2 średnie cukinie
  • ząbek czosnku
  • jajko
  • 40 g parmezanu
  • 40 g bułki tartej
  • 100 g pomidorów
  • cytryna
  • posikane listki oregano
  • 35 g orzeszków piniowych
  • oliwa
  • sól, pieprz

Przygotowanie

Cukinie przekroić na pół wzdłuż i za pomocą łyżki wydrążyć z nich miąższ. Miąższ włożyć na sito i mocno odcisnąć. Przełożyć do miski, wymieszać z czosnkiem, jajkiem, parmezanem, bułką tartą i solą. Dodać pokrojone w kostkę pomidory, wrzucić do masy cukiniowej i wszystko wymieszać. W drugiej misce połączyć skórkę z cytryny, oregano i orzeszki, wcześniej lekko podprażone i wmieszać do masy. W naczyniu żaroodpornym ułożyć cukinie, posmarować oliwą i posypać solą, zapiec około 10 minut w temperaturze 180 stopni. Nałożyć farsz i zapiekać jeszcze około 15 minut w temperaturze 200 stopni lub do zrumienienia.
 

Gratin Dauphinois czyli zapiekane ziemniaki

Czas przygotowania: ok. 25 min., czas zapiekania: ok. 50 min.

Gratin Dauphinois czyli zapiekane ziemniaki

Czas przygotowania: ok. 25 min., czas zapiekania: ok. 50 min.

Nie wiem jak to się stało, że to danie odnalazłam dopiero w zeszłym roku. Ale jak już znalazłam, robiłam je zimą bardzo często. Jest to potrawa idealna na zimę – ciężka, kremowa i cudownie rozgrzewająca od środka. Dodatkowo jest banalnie prosta, zrobiona z kilku podstawowych składników i mimo to, godna królewskiego stołu. Może z tym ostatnim nieco przesadziłam, bo wizualnie nie poraża urodą, ale to comfort food w najlepszym wydaniu, szczególnie na chłodne dni. Ta wiosna jaka jest każdy widzi, kolejne dni przypominają zimę, więc póki jest jak jest, pędźcie po pyry i śmietankę, czosnek, sól, pieprz i gałka muszkatołowa pewnie gdzieś się znajdą w szafkach. I byle do wiosny, w końcu tej prawdziwej z ciepłem, słońcem i klapkami na stopach.
Przepis znalazłam na blogu strawberrisesfrompoland.pl i jest tak idealny, że nie zmieniłam niczego.
  • około 1 kg ziemniaków
  • ok. 400 ml śmietanki 30%
  • masło do wysmarowania formy
  • 2-3 ząbki czosnku
  • sól, pieprz
  • świeżo starta gałka muszkatołowa

Przygotowanie

Ziemniaki umyć, obrać i pokroić na cieniutkie plasterki. Używam do tego mandoliny, którą kupiłam specjalnie do tego dania (Ikea). Bez mandoliny czas przygotowania się zdecydowanie wydłuży. Formę do zapiekania wysmarować masłem. Śmietankę wymieszać z przyprawami i przeciśniętym przez praskę czosnkiem, zalać tym ułożone w formie ziemniaki. Można trochę uklepać. Zapiekać około 50-60 minut w piekarniku rozgrzanym do 160 stopni. Jeśli w tym czasie zapiekanka się nie zezłoci, można zapiec jeszcze kilka minut dłużej podnosząc temperaturę do 200 stopni.
 

Błyskawiczny makaron na poniedziałek

Czas przygotowania: w czasie gotowania makaronu

Błyskawiczny makaron na poniedziałek

Czas przygotowania: w czasie gotowania makaronu

Gdybym stwierdziła, że nie lubię poniedziałków, to bym przesadziła, ale prawdą jest, że nie jest to mój ulubiony dzień tygodnia. Po sobocie i niedzieli, kiedy możemy długo pospać i późno iść spać, poniedziałkowa pobudka przed 7 to koszmar. Dobudzanie Antka, popędzanie, żeby się ubrał, umył zęby, zjadł śniadanie, wypił herbatę, spakował śniadaniówkę i termos do tornistra, żeby ZABRAŁ tornister… ufffff. Trochę tu hamletyzuję, ale wstawałabym nawet o 6, żeby tylko poszedł do szkoły, a nie zasiadał przed ekranem, więc mimo pobudki przesuniętej o godzinę jesteśmy szczęśliwi, że szkoła wróciła. Widzę po moim dziecku, jak się cieszy na spotkanie z kolegami, na pobyt w świetlicy i obiad w szkolnej stołówce. Mam nadzieję, że tak zostanie. Czekamy z niecierpliwością na otwarcie liceów. I uczelni wyższych.
Tymczasem, przechodząc w końcu do wątku kulinarnego, przedstawiam obiad, który zrobiłam wczoraj, czyli właśnie w poniedziałek. Po weekendzie dojadamy najczęściej resztki albo robię coś bardzo szybkiego i prostego. Tak jak ten makaron.
  • 0,5 kg makaronu
  • 1 słoik tuńczyka (albo 2 puszki)
  • kilka suszonych pomidorów
  • garść posiekanej natki
  • 1-2 ząbki czosnku
  • 10 – 12 łyżek oliwy
  • odrobina startej skórki z cytryny
  • kilka oliwek
  • garść świeżo startego parmezanu
  • świeżo zmielony pieprz

Przygotowanie

Zagotowujemy wodę w garnku i gotujemy makaron zgodnie z instrukcją na opakowaniu. W międzyczasie zabieramy się za resztę. Czosnek drobno siekamy, wrzucamy na zimną oliwę i delikatnie podgrzewamy, mieszając od czasu do czasu. Chodzi o to, żeby czosnek się tylko nieco zaszklił, nie ma być smażony na brąz. Tyńczyka rozdrabniamy, mieszamy z pokrojonymi na paseczki pomidorami, natką i skórką cytrynową, mieszamy z oliwą. Całość rozkładamy na makaronie, posypujemy parmezanem, dorzucamy oliwki, a na to sypiemy świeżo zmielony pieprz.
 

Crepes czyli cieniutkie francuskie naleśniki

Czas przygotowania: ok. 10 min., czas chłodzenia: 30 – 120 min., czas smażenia

Crepes czyli cieniutkie francuskie naleśniki

Czas przygotowania: ok. 10 min., czas chłodzenia: 30 – 120 min., czas smażenia

Odkąd pamiętam, naleśniki robiłam zawsze „na oko”. Trochę mąki, jajko czy dwa, mleko, ewentualnie woda, szczypta soli – żadna filozofia. Wychodziły w porządku, czasem cieńsze, czasem grubsze, czasem twardsze, czasem gumowate. Pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie „tydzień francuski” u Antka w szkole w czasie wiosennego uziemienia. Czytaliśmy o francuskich potrawach, także o słynnych crepes czyli cieniutkich naleśnikach. Postanowiłam zrobić je na francuskie śniadanie w ramach tego projektu. Po przepis sięgnęłam do samego źródła, Julii Child i jej książki „Mastering the Art of French Cooking”, którą ściągnęłam wiele lat temu ze Stanów po fascynacji filmem „Julie&Julia”. Od tamtego czasu robię naleśniki już tylko według tego przepisu.
  • 1 szklanka zimnej wody
  • 1 szklanka zimnego mleka (u nas jakiś napój roślinny)
  • 4 jaja
  • spora szczypta soli
  • 1,5 szklanki mąki (u nas biała orkiszowa)
  • 4 łyżeczki stopionego i przestudzonego masła

Przygotowanie

Wszystkie składniki wymieszać trzepaczką lub mikserem i wstawić do lodówki. Według oryginalnego przepisu, ciasto powinno chłodzić się w lodówce przez przynajmniej 2 godziny. Ja chłodzę około ½ godziny, bo naleśniki smażę zawsze na śniadanie i nie mam tyle czasu. Smażę naleśniki na patelni przesmarowanej delikatnie masłem lub masłem klarowanym, wylewając jak najcieńszą warstwę ciasta. Ostatnio zrobiłam do naleśników syrop klonowo-pomarańczowy. Skarmelizowałam na patelni 3-4 łyżki syropu klonowego, wcisnęłam w to sok wyciśnięty z dwóch pomarańczy i pogotowałam do czasu, aż zgęstniał. Na zimę – idealne!!!
 

Szarpane boczniaki

Czas przygotowania: ok. 30 min., plus czas chłodzenia

Szarpane boczniaki

Czas przygotowania: ok. 30 min., plus czas chłodzenia

Kiedy wiele miesięcy temu na www.strawberrises.pl znalazłam przepis na szarpane boczniaki, wiedziałam, że będzie obłędny. Robiłam go już wiele razy z niewielką modyfikacją, o której za chwilę. Boczniaki są niezwykle aromatyczne, trochę „mięsne” w smaku i najlepiej smakują z najprostszym ziemniaczanym puree. Ten zestaw to dla mnie typowy „comfort food”, który kojarzy się z dzieciństwem, chociaż w tamtym czasie boczniaków nie było, a jeśli były, to moja Mama na pewno ich nie robiła. Ale skojarzenie pozostaje, więc bardzo lubię ten obiad. Najwięcej czasu zajmuje poszarpanie boczniaków, więc najchętniej robię to wieczorem. Siedzę sobie i szarpię, co jest dla mnie bardzo relaksującym zajęciem. Poszarpane boczniaki wrzucam do miski, solę, pieprzę, dorzucam 2-3 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę i wlewam nieco oliwy. Od siebie dodaję jeszcze ostry sos z chili, który można zastąpić harissą. Zostawiam na noc, żeby wszystko się przegryzło, a potem tylko smażę na odrobinie masła klarowanego, bo przecież w składzie jest już oliwa. Dobrego szarpania.
  • 2 – 3 opakowania boczniaków (lubię jak najmniejsze)
  • 2 – 3 ząbki czosnku
  • sól, pieprz
  • odrobina oliwy
  • sos z chili/ harissa
  • masło klarowane

Przygotowanie

Boczniaki umyć, osuszyć. Poszarpać na cienkie paski (po prostu podrzeć). Wymieszać z pozostałymi składnikami (bez masła klarowanego), odstawić na jakiś czas, najlepiej na noc. Rozgrzać patelnię, wrzucić odrobinę masła klarowanego i gdy się rozgrzeje, wrzucić boczniaki. Smażyć aż woda odparuje (puszczą sporo wody), a grzyby się lekko zrumienią. Najlepsze są z ziemniaczanym puree, ale można podawać na kanapkach.
 

Najlepsze ciasto na pierogi

Czas przygotowania: 5 min. + czas lepienia pierogów: hmmmm

Najlepsze ciasto na pierogi

Czas przygotowania: 5 min. + czas lepienia pierogów: hmmmm

Wiem, że ciasto na pierogi można robić w najróżniejszy sposób i na blogu są już przepisy, ale … ten jest moim zdaniem, najlepszy. To przepis Macieja, mojego znajomego z Republiki Słonecznej, który jest świetnym kucharzem, fantastycznie gotuje i jest skarbnicą wiedzy na ten temat. Ciasto jest idealnie gładkie, elastyczne, nigdy nie muszę podsypywać go mąką przy wałkowaniu. Po prostu ideał! Robię je zawsze na mące orkiszowej, ale na pszennej też wychodzi idealnie, bo wielokrotnie robiłam je na warsztatach.
Uwielbiam robić pierogi! Wiem, że to praco i czasochłonne, ale na mnie działa terapeutycznie, uspokajająco i wyciszająco. Gdy Antek jest w domu, chętnie mi pomaga i mamy wspólną zabawę. Ostatnio robiliśmy z podwójnej porcji, więc zajęło nam to sporo czasu, ale… czasu mamy ostatnio pod dostatkiem.
  • 1 kg białej mąki (orkiszowa, pszenna)
  • 500 ml gorącej wody
  • 6 łyżek oliwy/ oleju
  • sól

Przygotowanie

Mąkę wsypać do dużej miski, dodać sól, zalać wodą, dodać tłuszcz i wymieszać wszystko za pomocą łyżki (żeby się nie poparzyć, woda jest gorąca). Gdy ciasto jest już na tyle chłodne, ze można je dotykać, wyrobić je, aby było gładkie i sprężyste. Można także zrobić to za pomocą miksera, chociaż ja uwielbiam ręczne wyrabianie ciasta. Gdy będzie gotowe, zawinąć je w folię spożywczą i pozostawić na 15 – 30 minut w temperaturze pokojowej (nie w lodówce), żeby „odpoczęło”. Po tym czasie rozwałkowywać porcjami, wykrawać kółka, nadziewać ulubionym farszem i wrzucić do osolonej, wrzącej wody. Od wypłynięcia gotować ok. 3 minut.
Oczywiście można zrobić mniej ciasta, czasami robię z połowy proporcji, na przykład gdy lepię tylko dla Antka.
 

Naleśniki gryczane (bezglutenowe)

Czas moczenia: ok. 8 h, czas przygotowania: ok. 20 min.

Naleśniki gryczane (bezglutenowe)

Czas moczenia: ok. 8 h, czas przygotowania: ok. 20 min.

Przepis na te naleśniki poznałam dzięki Ewie, z którą co jakiś czas wspólnie prowadzę warsztaty. Ewa ze swoim mężem Pawłem założyła rok temu Centrum Pozytywnej Energii, niesamowite miejsce na mapie Poznania. Powstało ono z myślą o rodzicach Dzieci Wyjątkowych jak je nazywają, dzieci niepełnosprawnych. Rodzicach, którzy nierzadko opiekują się swoimi dziećmi 24h na dobę, 365 dni w roku i często prawie nie wychodzą z domu. Ewa i Paweł chcą to zmienić w myśl hasła, że „szczęśliwy rodzic to szczęśliwe dziecko”. W CPE organizowane są najróżniejsze warsztaty, porady, konsultacje, które mają pomóc rodzicom. W planach są także webinary by dotrzeć do rodziców w całej Polsce, w najmniejszych i najbardziej odległych miejscowościach, gdzie możliwości pomocy są często mniejsze niż w większych miastach. Ewa świetnie gotuje bazując na Kuchni 5 Przemian, jej dania są proste i pyszne. Polecam jest blog www.ziemkowamama.pl, gdzie znajdziecie więcej fajnych przepisów oraz historię Ziemka, ich Syna, dzięki któremu tyle dobra powstało.
A co do naleśników… trochę się obawiałam, czy sprawdzą się u mnie, ale wszystkim smakowały, nawet Antkowi. Zrobiłam mu je kiedyś na śniadanie do szkoły, kiedy zabrakło rano chleba. Posmarowałam kozim serem i zawinęłam. Po powrocie powiedział, że wszystkie dzieci mu zazdrościły śniadania. Jadamy je najczęściej na wytrawnie, np. z guacamole i wędzonym łososiem, ale na śniadanie z domowym dżemem czy powidłami też są ok.
  • 2 szklanki kaszy gryczanej niepalonej
  • zimna woda
  • sól do smaku

Przygotowanie

Kaszę zalać wodą tak, aby nieco wystawała ponad powierzchnię kaszy. Rano zmiksować z solą na gładką masę do konsystencji ciasta naleśnikowego. Jeśli ciasto będzie za gęste, dodać nieco wody. Rozgrzać patelnię i przed usmażeniem pierwszego naleśnika wysmarować ją olejem lub masłem klarowanym. Wylać ciasto i rozprowadzić je poruszając patelnią. Smażyć do momentu, aż będzie można przewrócić i zostawić chwilę, żeby zrumienić drugą stronę. Następne naleśniki można smażyć bez tłuszczu, chyba, że będą przywierać, to wtedy delikatnie natłuścić. Robienie tych naleśników polega bardziej na przesuszaniu ciasta niż stricte smażeniu.