
Syrop z hyczki (kwiatów czarnego bzu)
Czas przygotowania: ok. 15 min. plus wiele godzin studzenia syropu plus pasteryzowanie
Pora zacząć przygotowanie zapasów na zimę. Od lat robię różne przetwory. Niektóre znikają jeszcze przed zimą, inne zalegają w spiżarni po 2-3 lata. Już wiem zatem, co się u nas sprawdza, a co mam sobie odpuścić. W zeszłym sezonie, w pierwszej trójce uplasowały się: syrop z hyczki, wypity jeszcze przed nastaniem jesieni, marmolada z aronii, która świetnie sprawdziła się w kanapkach do szkoły oraz przecier z pomidorów. I na tym się skupię w tym sezonie. Hyczka już dojrzewa, więc trzeba się spieszyć. Myślę, że to ostatni weekend na jej zbiór, zatem do dzieła. Przepis dostałam od cioci, chociaż oczywiście wprowadziłam zmiany.
- około 70 dużych baldachów hyczki
- 2 l wody
- 1,8 kg cukru (trzcinowego)
- 3 cytryny
- 3 limonki
- 50 g kwasku cytrynowego (ja pominęłam)
Przygotowanie
Hyczki nie myjemy, odcinamy grubsze gałązki. Limonki i cytryny kroimy w ćwiartki. Zagotowujemy wodę, dodajemy cukier, mieszamy do rozpuszczenia. Kiedy się rozpuści, dorzucamy limonki, cytryny i bez (kwasek). Chłodzimy. Po schłodzeniu zawijamy garnek w worek foliowy i wstawiamy na 24 h do lodówki. Ja nie dodaję kwasku, tylko wyciskam sok z wszystkich cytryn i limonek. Przecedzamy, wlewamy do wygotowanych słoiczków i pasteryzujemy (ja pasteryzuję ok. 25 min. w piekarniku rozgrzanym do 120st., później, ciepłe jeszcze słoiki odstawiam do góry dnem i przykrywam kocami. Odstawiam do spiżarni gdy zupełnie ostygną).