Smalec
Czas przygotowania: ok. 10 min., czas wytapiania: ok. 20 min.
Kilka dni temu Maja, moje najbardziej mięsożerne dziecko, poprosiła mnie o smalec. Stwierdziłam, że to już faktycznie ten czas, sięgnęłam do mojego zeszytu z przepisami, zrobiłam małe zakupy, wyciągnęłam mój specjalny garnek przeznaczony do topienia słoniny i następnego dnia smalec był. Został pochłonięty w ciągu dwóch dni. Nawet ja, PRAWIE wegetarianka, zjadłam jednorazowo 3 kawałki chleba ze smalcem i ogórkiem kiszonym!!! Smalec robię od wielu lat jesienią i zimą z przepisu, który dawno, dawno temu dostałam od Darka, szwagra Tomka, a on ten przepis posiadł od swojego dziadka. Tak głosi legenda.
- kawałek świeżej słoniny (kupuję u rzeźnika zmieloną), ok. 30-40 dkg
- kawałek wędzonego boczku (ok. 20 dkg)
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
- jabłko (najlepiej boskop, ale inne też mogą być, lepiej kwaśne)
- suszony majeranek
Przygotowanie
Cebulę obrać i pokroić w kostkę. Boczek także pokroić w kosteczkę, wyrzucić skórę i największy tłuszcz. Czosnek przepuścić przez praskę. Do garnka wrzucić słoninę (jeśli nie uda się kupić zmielonej tylko w kawałku, to trzeba ją niestety pokroić) i postawić go na niewielkim ogniu. Gdy słonina zacznie się topić, wrzucić cebulę i boczek. Topić mieszając od czasu do czasu. Po około 10 minutach dorzucić czosnek i jabłko, nadal topić, mieszając. Na końcu dodać majeranek i gotować jeszcze około minuty. Przelać do naczynia, wystudzić. Przechowywać w lodówce.