Historia pewnej butelki wina

Historia pewnej butelki wina

Historia pewnej butelki wina

Kiedy na świecie pojawił się Łukasz, pojawili się także goście, którzy chcieli zobaczyć pierworodnego Kopków. Przynosili pluszaki, grzechotki, śpioszki, czapeczki, pampersy… Wszystko to, czym zazwyczaj obdarowuje się niemowlę. Dostaliśmy także zapakowaną w karton butelkę wina z przykazaniem, że mamy ją wypić z naszym synem w dniu jego 18 urodzin.
Pamiętam, że pomyśleliśmy wtedy z Tomkiem o tym samym. 18 lat??? Nasz malutki Synek??? Toż to wieczność!!!
Strzegliśmy butelki jak oka w głowie, pilnowaliśmy przy kolejnych przeprowadzkach, choć nie ukrywam, że kilka razy kusiło nas, żeby otworzyć ją wcześniej i wypić, tylko we dwoje. Udało się nam jednak oprzeć pokusie i butelka czekała na ten dzień w kolejnych szafkach, spiżarniach i piwnicach…
Butelka czekała, wino nabierało szlachetności, a Łukasz rósł, zmieniał się, dojrzewał.
Po raz pierwszy się do nas uśmiechnął,
po raz pierwszy powiedział „mama”,
zrobił swój pierwszy w życiu krok,
spędził z nami swoją pierwszą Wielkanoc i pierwsze Boże Narodzenie,
po raz pierwszy złapał katar, a my wezwaliśmy pogotowie, „bo tak dziwnie oddychał”,
po raz pierwszy powiedział „kocham cię, mamo”,
dzielnie ruszył do przedszkola, jako jedyny nie płakał pierwszego dnia (w przeciwieństwie do mnie),
po raz pierwszy tańczył na balu, przebrany w strój kowboja,
po raz pierwszy został „na spaniu” u swojej przyjaciółki z przedszkola,
zgubił swój pierwszy ząb,
po raz pierwszy pojechał na dwukołowym rowerze,
pewnego pierwszego września ruszył do szkoły,
wyjechał na całe dziesięć dni na swój pierwszy obóz,
zdobył swój pierwszy w życiu medal,
poniósł pierwszą sportową porażkę,
przeżył pierwszą wizytę na ostrym dyżurze (bez złamania!)
i kolejną, gdzie założono mu pierwszy w życiu gips,
po raz pierwszy założył garnitur…
Wczoraj przyniosłam butelkę z piwnicy, otworzyłam pokryty kurzem karton, Tomek odkorkował wino i wypiliśmy we troje po lampce z naszym dorosłym Synem.
 

Ola Kopczyńska

O autorze

Ola Kopczyńska

Przez lata pracowałam jako nauczyciel akademicki, ale jakiś czas temu zdecydowanie zmieniłam kurs. Zajęłam się gotowaniem. Prowadzę warsztaty kulinarne dla dzieci i dorosłych. Odwiedzam szkoły i przedszkola, organizuję kulinarne urodziny. W przepięknej i klimatycznej poznańskiej „Republice Słonecznej” prowadzę cykl warsztatów „Szkoła młodych żon”. Gotujemy i pieczemy proste, szybkie i pyszne potrawy. Tam poznałam osoby, które zainspirowały mnie do stworzenia bloga. Osoby, które nie zawsze potrafią gotować, często tego nie lubią, ale z różnych względów MUSZĄ. I nie chcą poświęcać tej czynności zbyt wiele czasu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *