Wątróbkowy pasztet z brandy
Czas przygotowania: ok. 30 min.
Przy mojej ogólnej niechęci do mięsa, mam jedną mięsną słabość – pasztety. Uwielbiam, ale robię je rzadko, bo wymagają sporo pracy i czasu. Ten pasztet jest pod tym względem bardziej przyjazny. Po raz pierwszy jadłam go u mojej Siostry i natychmiast podbił moje serce. Przepis pochodzi z warsztatów, na które chodziłyśmy do poznańskiego SPOT, ale ten warsztat akurat mnie ominął.
- 200 g miękkiego masła
- 100 g masła klarowanego
- olej
- 2 cebule
- 3 ząbki czosnku
- 500 g oczyszczonej z błon wątróbki drobiowej
- liście świeżej szałwii
- 50 ml brandy/ whisky/koniaku
- sól, pieprz, gałka muszkatołowa, imbir
Przygotowanie
Na patelni rozgrzewamy olej, wrzucamy posiekane cebule i czosnek, dusimy kilka minut. Przekładamy na talerz, wycieramy patelnię ręcznikiem papierowym (ma mojej patelni wątróbka zaczęła się za bardzo przysmażać, więc wlałam nieco tłuszczu ze smażenia cebuli). Wrzucamy pokrojoną wątróbkę i liście szałwii, smażymy na dużym ogniu kilka minut mieszając, aby się nie przypaliło. Wlewamy brandy, zapalamy ją (UWAGA) i smażymy jeszcze minutę. Przekładamy do miski, dodajemy cebulę i czosnek, przyprawy i miękkie masło. Wszystko miksujemy, przekładamy do miseczki, schładzamy. Polewamy rozpuszczonym i nieco przestudzonym masłem klarowanym. Po wystudzeniu przechowujemy w lodówce.
Zachowałam tutaj proporcje z oryginalnego przepisu, ale ja dałam nieco mniej masła (125 g) i ok. 50 g klarowanego do podania. I więcej alkoholu, żeby płomień był większy.
Zachowałam tutaj proporcje z oryginalnego przepisu, ale ja dałam nieco mniej masła (125 g) i ok. 50 g klarowanego do podania. I więcej alkoholu, żeby płomień był większy.