Jabłecznik Pawlaków
Czas przygotowania: ok. 30 min, czas pieczenia: około godziny
Jesień rozgościła się już u nas na dobre, więc ze wszystkich świeżych owoców zostały nam tylko jabłka i gruszki. Nie jest to jakiś szalony wybór, ale całkiem wystarczający i można z tego wiele fajnych dań wykombinować. Wiadomo, że od czasu do czasu można kupić coś, co jedzie do nas z daleka, ale osobiście jestem zwolenniczką tego, co rośnie tutaj i nie musi być pryskane mnóstwem środków, żeby przetrwać długą podróż. Poza tym, od lat staram się wspierać lokalnych, małych gospodarzy i to przede wszystkim u nich kupuję owoce ich ciężkiej pracy w sezonie. Po prostu, lubię i wspieram polskie!
A co do przepisu, który Wam polecam, to przepis na „Jabłecznik po włosku” pochodzący z książki „Lubię” Moniki i Jana Pawlaków. Pewnie wielu Poznaniaków kojarzy La Ruinę i Raj, dwie knajpki na poznańskiej Śródce założone właśnie przez nich, które, moim skromnym zdaniem, przyczyniły się do rozkwitu tej części Poznania, która wcześniej omijana była szerokim łukiem. I chociaż dzisiaj knajpek tych już nie ma, właściciele prowadzą knajpę Sex w Kopenhadze, Śródka ma się dobrze, to przepis na jabłecznik pozostał.
A co do przepisu, który Wam polecam, to przepis na „Jabłecznik po włosku” pochodzący z książki „Lubię” Moniki i Jana Pawlaków. Pewnie wielu Poznaniaków kojarzy La Ruinę i Raj, dwie knajpki na poznańskiej Śródce założone właśnie przez nich, które, moim skromnym zdaniem, przyczyniły się do rozkwitu tej części Poznania, która wcześniej omijana była szerokim łukiem. I chociaż dzisiaj knajpek tych już nie ma, właściciele prowadzą knajpę Sex w Kopenhadze, Śródka ma się dobrze, to przepis na jabłecznik pozostał.
- 1 kg lub nieco więcej jabłek
- 200 g mąki (u nas biała orkiszowa)
- 160 g cukru (u nas trzcinowy)
- 150 g masła
- 4 jajka
- 60 ml mleka (u nas napój owsiany)
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia (polecam bio z kamieniem winnym)
- 1 cytryna
- szczypta soli
- ekstrakt z wanilii lub laska wanilii
Przygotowanie
Rozpuściłam masło i odstawiłam do przestudzenia. W tym czasie obrałam jabłka, pokroiłam je na cienkie plasterki i skropiłam sokiem z cytryny. Do misy miksera wbiłam jaja, dodałam cukier, ekstrakt z wanilii i sól (można dodać startą skórkę z cytryny, ale moja rodzina niestety tego nie lubi). Ubijałam, aż masa stała się puszysta. Następnie, dosypywałam stopniowo mąkę z proszkiem do pieczenia i dolewałam napój owsiany, ale całość mieszałam za pomocą trzepaczki a nie miksera. Następnie dodałam roztopione masło, ponownie wymieszałam i na końcu dodałam jabłka. Całość delikatnie wymieszałam łyżką. Przelałam masę do wyłożonej papierem do pieczenia tortownicy i wstawiłam do nagrzanego na termoobiegu piekarnika, rozgrzanego do 180 stopni. Po 40 minutach przykryłam folia aluminiową, żeby się za bardzo nie przypiekło, pozostawiłam jeszcze około 20 minut. Po wyłączeniu piekarnika, pozostawiłam w nim ciasto przez kolejne 15 minut. Po przestudzeniu posypałam cukrem pudrem.