Pamiętam bardzo burzliwą dyskusję sprzed wielu (w gronie licealnym) na temat tego, czy leczo powinno być „bez” czy „z” kiełbasą. Obie wersje tego dania miały swoich zagorzałych zwolenników. Ja należałam do opcji „kiełbasianej”, ponieważ moja Mama robiła je zawsze z kiełbasą i ja także przygotowuję je w ten sposób. Pomimo mojej niechęci do wszelkich kiełbas, w leczo jest to składnik niezbędny. Po prostu leczo musi mieć kiełbasiany posmak, co nie znaczy, że ja tę kiełbasę zjadam. Najczęściej w czasie obiadu wymieniamy się z Mają – jej cukinia za moją kiełbasę. I wszyscy są zadowoleni.
- 4-5 sporych cebuli
- olej z pestek winogron
- 5-6 dobrego gatunku kiełbas
- 4-5 papryk
- 6-7 pomidorów
- 2-3 cukinie
- (pomidorowa passata)
- sól, pieprz, papryka słodka, papryka ostra, papryka wędzona
Przygotowanie
Cebulę przekroić na pół i każdą połówkę pokroić w plastry. Kiełbasy także pokroić w plastry. Rozgrzać patelnię (albo duży nie przypalający się garnek), wlać olej i na ciepły wrzucić cebulę. Smażyć ok. 3 minut, mieszając od czasu do czasu, dodać kiełbasę. Smażyć dalej kilka minut, także mieszać. Jeśli smażenie odbywało się na patelni, przerzucić wszystko do sporego garnka, dorzucić pokrojone wcześniej papryki i pomidory (jeśli ktoś jest wrażliwy na skórki pomidorowe, to trzeba wcześniej pomidory zalać wrzątkiem, odczekać kilka minut i zdjąć skórkę). Wszystko dokładnie wymieszać i gotować pod przykryciem ok. 30 minut. Mieszać od czasu do czasu, żeby nie przywarło do garnka (a lubi!). Jeśli leczo jest za mało pomidorowe, dodać do smaku passatę. Dodać pokrojoną w kostkę cukinię (ze skórką), dorzucić wszystkie przyprawy i dusić jeszcze 10-15 minut tak, aby cukinia nieco zmiękła, ale się nie rozpadła. W razie potrzeby jeszcze doprawić. Leczo najlepsze jest na drugi dzień, kiedy wszystkie smaki się przegryzą. I z dużą ilością zielonej pietruszki, ale ten dodatek tylko ja doceniam.