Właśnie wstawiłam je do piekarnika. Moje najukochańsze ciasto, smak dzieciństwa. Jako dziecko jadłam je zawsze u mojej Cioci i już wtedy było to dla mnie najlepsze ciasto na świecie. Najbardziej lubiłam je ze śliwkami. I właśnie kilka lat temu, jesienią, gdy sezon śliwkowy był w pełni, stwierdziłam, że MUSZĘ to ciasto zjeść. Zadzwoniłam do Cioci po przepis i, pełna obaw, upiekłam. Dałam radę!!! Ciasto było pyszne, więc weszło do jadłospisu. Piekę je najczęściej z jabłkami lub domowym musem jabłkowym, a w sezonie ze śliwkami. Upiekłam je sobie w zeszłym roku na okrągłe urodziny jako tort. Dzisiaj zrobiłam wersję „de Lux” – z zeszłorocznym musem jabłkowym, pokrojonymi świeżymi jabłkami i kilkoma śliwkami. Ważna uwaga! Pomimo mojej niechęci do cukru i zastępowania go różnymi innymi słodami, dla tego ciasta robię wyjątek w postaci lukru. Jesteśmy tutaj rodzinnie zgodni – lukier musi być. Wersja bez lub posypana tylko cukrem pudrem odpada, przetestowaliśmy. Dla tego placka, mały zapas cukru pudru mam ukryty w szufladzie.
- kostka (prawdziwa czyli 250 g) masła
- niecałe ½ szklanki cukru (może być trzcinowy)
- 2 jajka
- ok. 30 – 35 dkg białej mąki (ja oczywiście częściowo zastępuję razową)
- szczypta soli
- ekstrakt waniliowy
Przygotowanie
Nieco miękkie masło siekam nożem w misce z cukrem, jajkami, solą i ekstraktem. Następnie zaczynam stopniowo dosypywać mąkę i zagniatać ciasto dłońmi. Dosypuję tak długo, aż ciasto będzie „odchodzić od ręki”, nie będzie się lepić. W zależności od masła i rodzaju mąki, powinno jej być ok. 30 – 35 dkg. Do wyrobienia tego ciasta nie używam nigdy miksera, bo nie ma stałej proporcji i muszę to robić na wyczucie. Gotowe ciasto rozkładam na blaszce w ten sposób, że dzielę je najpierw na dwie równe części. Z pierwszej odrywam kawałek wielkości orzecha włoskiego, robię z nich kulkę, którą następnie rozpłaszczam i wylepiam nią blaszkę. I tak, kawałek po kawałku, wylepiam całą blachę. Następnie układam pokrojone w plastry jabłka/ rozsmarowuję mus jabłkowy i przykrywam drugą warstwą, którą robię tak samo jak pierwszą. Jeśli ciasta było nieco za mało i zostaną dziury – nic nie szkodzi, i tak będzie pyszne. Ta ilość ciasta wystarczy na standardową tortownicę lub formę 27×32 cm – ciasto będzie grubsze. Ja najczęściej wylepiam standardową blachę do piekarnika, bo wtedy ciasto jest cienkie, a takie najbardziej lubię. Wstawiam je do piekarnika rozgrzanego do 180 st. na ok. 35 min. – aż się zrumieni. Studzę i smaruję lukrem. Lukier robię w ten sposób, że do miseczki wsypuję ok. ½ szklanki cukru pudru i dolewam wrzątek (na początek bardzo mało) i mieszam. Jeśli jest zbyt gęste, dolewam wrzątek i mieszam do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Smaruję ciasto i czekam aż lukier zaschnie (najczęściej nie wytrzymuję i jem z cieknącym lukrem – polecam).
Uffff… wpis zajął mi więcej czasu niż wykonanie tego najpyszniejszego ciasta, które właśnie wyjęłam z piekarnika. Byle do rana. Dobranoc.